Co to była za sobota… Krakow w wielkim stylu powrócił do kalendarza festiwalowego i z tego co widać nie zamierza już go opuszczać. Przypomnijmy, ze z tytułu pandemii przez ostatnie dwa lata organizatorzy byli zmuszeni do anulacji WDC, a na południu polski pojawiła się straszna posucha dla whiskopijcow.
My zawsze mamy uczucie ciepła na sercu jak wspominamy czy mówimy o WDC, to jeden z tych festiwali co zawsze staraliśmy się aktywnie partycypować poprzez zaangażowanie nie tylko w degustowanie, ale i inne aktywności jak organizacja “warsztatów”.
W tym roku festiwal powrócił znów do fortów Kleparz, ale w dosyć odmiennej scenerii. W miejscu poprzedniego festiwalu funkcjonuje restauracja, a sam festiwal został przeniesiony do części plenerowej i piwnicznej kompleksu fortów. W części plenerowej mogliśmy odwiedzić stoiska dużych brandów: Diageo z mobilnym ołtarzem zawierającym różne pozycje z minionej serii DSR czy nowości z fauny i flory, bez podstawek – same koty. Idąc dalej w głąb sekcji plenerowej mieliśmy stacje Brown Forman z eleganckim stanowiskiem ukierunkowanym tematycznie w 3 flagowe singlemalty. Następni w kolejności od wejścia byli reprezentanci William Grant and Sons oraz Tullamore Dew, również z klasycznym portfolia swoich marek. W tym roku do rodziny CEDC dołączył nowy Tullamore Dew miodowy oraz koktajlowy grants z dodatkiem skórki z pomarańczy. Koniec części plenerowej należał do PHD i stanowiska z Laddim. Oprócz wymienionych powyżej obecni byli przedstawiciele Dewarsa, Bulleita, thomasa henriego czy stoiska z cygarami. Kierując się w stronę piwnic, nie sposób wspomnieć jeszcze o reanimacyjnym stanowisku Auchentoshan oraz Maker’s Marka, gdzie Mateusz dbał o odpowiednie nawodnienie uczestników serwując zastrzyki witaminowe i najświeższe wieści z Grand Prix Hiszpanii.
Piwnica należała do mniejszych graczy i pasjonatów indywidualnych. W głównym holu za sprawa m.in. Whisky Team, The Finest Malt można było zdegustować kawał historii ze świata whisky, bo chłopaki ze swoich kolekcji odkopali naprawdę oldschoolowe pozycje. Szansa ma nadrobienie zaległości z Warszawy oferowało stanowisko M&P, gdzie do degustacji oferowano whisky z wszystkich zakątków świata. Kolejnym wystawca w holu była Loża Dżentelmenów, która przygotowała dedykowanego single caska pod festiwal w Krakowie, a mianowicie Smoka Wawelskiego. opuszczając hol, trafialiśmy do części mocno piwnicznej, gdzie mieliśmy stanowisko Vininovy, Whisky Experience czy Best Whisky Market. Najważniejszym stoiskiem na festiwalu z naszej perspektywy było oczywiście stanowisko Burbon Lovers Poland, w które bezpośrednio zaangażowany był Fisz z bloga. O fenomenie tej formy promocji Burbonu i o perełkach, które można tam było spotkać opiszemy w osobnym wątku, ale od siebie mogę dodać to, ze jak na debiut panów oraz rzadszych wersji Burbonów to wyszło fenomenalnie.
W ukrytym zakątku pomiędzy strefą plenerową a głównym holem piwnicznym, można było złapać chwilę oddechu na rozmowę z Rajmundem, który już niebawem wyda swoją pierwszą książkę “Droga Whisky“, na którą z niecierpliwością czekamy. Oczywiście oddech chwilowy tylko, bo zaraz za rogiem czaił się Janek z Anka Wines, z klasyczną selekcją whisky i premierami rumowymi oraz wzmacnianymi winami.
Podsumowując, Kraków za sprawą wspaniałych organizatorów Bartka, Karolinę, Piotrka i Marcina stworzył miejsce, w którym każdy się odnajdzie. Ci na początku drogi, Ci w trakcie oraz wszelacy malkontenci. Pogoda również dopisała za co należą się specjalne podziękowania, bo można było złapać idealny balans pomiędzy lochami a sferą plenerową, co pośrednio zmuszało do nabijania kroków. Widzimy się na bank za rok!
Specjalne podziękowania dla całego Whisky Teamu za P O T Ę Ż N Ą selekcję! Przez Was 90% whisky dostępnych na festiwalu smakowała jakoś gorzej 🙂





a teraz to co udało się upolować…













zdjęcie główne “pożyczone” z FB Whisky Day Cracow