Nadrabiając trochę zaległości samplowe, udało mi się w końcu przysiąść do jednej z zeszłorocznych premier, którą była dosyć wiekowa edycja glendronacha.

Źródło: WhiskyReview

25 letni trunek, który dojrzewał w dwóch rodzajach beczek po sherry (PX& Oloroso) został wydestylowany w 1993 r. a zabutelkowany w 2019 r. z mocą 48,2%. Dane techniczne wskazują na sukces – beczki po sherry, wyższe abv oraz 25 lat, nie mogą źle wróżyć, szybkie zerknięcie na WB – 90/100 też napawa optymizmem. Na ten moment jest to jednorazowy strzał, który nie będzie częścią core-range, pytanie czy ta whisky na tyle się przyjęła byśmy mogli doczekać się kolejnej, wiekowej pozycji od Glendronacha. Technicznie super, a jak wyszło praktycznie?

Nos: Na samym początku wyczuwalny słodki karmel, mocno dojrzały banan oraz przecier jabłkowy z odrobiną nut mineralnych. Potem inwazja przetworów owocowych – dżem malinowy, konfitura różana i nutka rodzynek, przeplatająca się z delikatnym miodowym posmakiem oraz na upartego odrobiną anyżu.

Smak: Ekslpozja słodyczy – herbatnikowo-czekoladowy początek przechodzący w drewniano-sherrowy klimat. Całość jest ciekawie doprawiona alkoholem, który jest wyczuwalny, ale fajnie podkręca powyższe smaki. Po ujarzmieniu pikanterii alkoholu zostaje posmak drewna, mokrego węgla i surowego jajka.

Finisz: Średnio-długi; po dosyć intensywnym doświadczeniu smakowym, w gardle pozostaje lekka nuta słodkości i drewniano-taninowości, a po chwili gorzki orzech włoski z ekstra skórką.

Wnioski: Glendronach pełną parą, szlachetny dostojny i słodko-owocowy. Najbardziej zachwycił mnie smak w całej analizie, nos przyjemny nie intensywny, a w smaku eksplozja słodyczy i sherrowych klimatów. Finisz towarzyszy nam przez chwilę, ale nie jest zbyt angażujący. Taka whisky do pracy 😉 – ładnie pachnie, super smakuje, a nie czuć efektów konsumpcji.

5/10