Dziś na warsztat leci sampel z beczki o numerze 5855, zalanej 17 kwietnia 1978 roku. Oczywiście whisky wcześniej trafiła na 21 lat do butelki od niezależnego rozlewnika… gdybym dostał to w blind tastingu, stawiałbym na 30 lat spokojnie. Przyznam szczerze, że taką whisky piłem może z 2-3 razy w życiu. Destylarnia Dufftown to nie są do końca moje klimaty i pomimo dobrej oceny na Whiskybase (91.22/100), spodziewałem się lekkiej sherówki. Wrażenie po wypiciu takiego drama porównać można do kontaktu z Octomorem. Długo zostanie w pamięci, oj długo… Nietuzinkowa whisky.

N: niesamowity, zapowiada się prawdziwa sherry bomba, ciemna czekolada, syrop wiśniowy, dżem z czarnej porzeczki, papryka, miód, zaduch niewietrzonej biblioteki, anyż, zioła

S: wypas, smak bardzo elegancko współgra z tym co obiecywał nos, dość wytrawna, atakuje kubki smakowe przy pierwszej kropli na języku, gorzka czekolada, pieprz, konfitura owocowa, karmel, suszona wołowina, gorzkie korzenne klimaty

F: długi, cierpki, gorzki, ziołowy… świetny, choć trochę brakuje mu głębi

Zupełnie inna whisky z beczek po sherry niż te, które są produkowane obecnie. Ciężka, ziołowa, potężna sherrówka. 58,3% elegancko ukryte. Oldschoolowa beczka zrobiła robotę. 7,5/10