Dalmore to niekwestionowany klasyk regionu highland, fajny, lekki, łagodny ale także wyrazisty i delikatnie zadziorny. Każdy wie z czym mu osobiście kojarzy się highland ale nie tak łatwo to przełożyć na takie obiektywne cechy które każdy wyłowi. Destylarnia ta ma w swojej ofercie zarówno sporo edycji z oznaczeniem wieku jak i NASów, już w podstawowej ofercie znajdziemy m.in. Cigar Malt i King Alexander III. Poza nimi wydają też sporo innych, mniejszych serii… osobiście uwielbiam serię Rivers Collection. Regalis o którym chciałem napisać to wydanie skierowane na rynek Travel Retail a więc łatwiej go znaleźć w sklepach wolnocłowych na lotniskach niż w klasycznych whisky shopach. Ostatnio sporo mi się właśnie tam rzucał w oczy a i cena zwykle niewiele wyższa niż 200 zł wydaje się zachęcająca (mówimy tu o butelce o pojemności jednego litra).

Regalis jest finishowany w beczkach po Amoroso Sherry i powiem szczerze, że pisząc ten wstęp nalałem już sobie kieliszek aby trochę pooddychał a zapach który z niego dochodzi nieustannie mnie kusi. Słodka, intensywna woń jakby landrynek jest wyraźnie wyczuwalna z ponad 30 cm. Przy mocy 40% ABV świadczy to o bardzo mocnym aromacie. Dalej już w bezpośredniej styczności z kieliszkiem czuć fajne, dojrzałe drewno, skórę, wspomniane landrynki, kandyzowane owoce, wiśnia, papaja, sucha kora… no sporo tego.
Smak jak na highlanda przystało dość łagodny ale po chwili się rozkręca, czuć fajnie mieszankę słodkiego i wytrawnego sherry, łagodną i smaczną dębinę, wiśnie w likierze (razem z likierem), suszona śliwka, i znowu wiśnie w likierze!
Finish zadziwiająco długi jak na NASa o mocy 40% dominują wiśnie, łagodna dębina i jakby herbata. Bardzo fajnie i ciekawie. Werdykt jest zdecydowanie na TAK! Dalmore po raz kolejny obronił swojego NASa w moich oczach.

4.0
/ 10

nos
4
smak
4
finish
4
kompleksowość
4