Swego czasu była zapowiedź o “Single Oak Project” więc wracam do tematu. Otóż Buffalo Trace Distillery słynie z bardzo dużego nacisku na eksperymentowanie i testowanie nowych metod destylacji, receptur, leżakowania itd. itp. Między innymi mają na swoim terenie magazyn mieszczący tylko jedną beczkę ale mają także “Warehouse X” w którym na dzień dzisiejszy leżakuje już ponad 14 000 beczek które z takich lub innych powodów są częścią eksperymentów i zapewne z czasem pojawią się w wersji butelkowanej jako “Experimental Collection” lub inne limitowane wydania. W ramach tych działań światło dzienne ujrzały bourbony m.in. traktowane ultrafioletem, podczwerwienią, zalewane z różną mocą, leżakujące w różnym rodzaju i różnie spreparowanego drewna, w różnych pojemnościach beczek, na różnych poziomach magazynu. Destylacji podlegały również nastawy z ryżu czy owsa a takżebyły poddawane finishowaniu w beczkach po rumie czy kilku rodzajach wina. Jak widać mają rozmach… Ostatnio doterła do mnie także wieść, że BT będzie zalewać beczkę zrobioną z drewna około 300-letniego dębu – to raczej mocno marketingowa zagrywka ale fajnie, że im się chce testować takie rzeczy.

O ile wyżej wspomniane eksperymenty odbywają się bardziej na zasadzie “chybił trafił” to eksperyment o nazwie “Single Oak Project” przypomina faktycznie naukowe porównanie różnych zmiennych i ich wpływu na smak bourbona. Pomysł narodził się w głowie, dziś już nieżyjącego, Ronniego Eddinsa (Warehouse Manager of Buffalo Trace) który w lasach Ozark wyselekcjonował dokładnie 96 dębów które następnie zostały ścięte a z uzyskanego drewna oczywiście miały powstać beczki.
Nie chcę już Was dłużej zanudzać szczegółami więc przejdę do konkretów a zainteresowanych odeślę do artykułu Tomasza Falkowskiego (www.tomfalk-bourbon.blogspot.com) opublikowanego w numerze 6/2016 magazynu Aqua Vitae (Spirits.com.pl). Ze ściętych dębów powstały 192 beczki a wszystkie kryteria różnicowania finalnych bourbonów wyglądają następująco:
– tempo wzrostu drzewa (3 typy),
– część pnia drzewa (2 typy – górna/dolna),
– czas suszenia drewna (2 typy – 6 i 12 miesięcy),
– stopień wypalenia beczki (2 typy – #3 i #4),
– rodzaj destylatu (2 typy – żytni i pszeniczny),
– moc destylatu którym zalano beczki (2 typy – 105 i 125 proof),
– lokalizacja i typ magazynu leżakowego (2 typy – betonowy i drewniany).
Beczki leżakowały tak sobie 8 lat i następnie partiami trafiały do butelek (375ml) i w limitowanych edycjach trafiały na rynek. Jaki jednak byłby sens zadawania sobie takiego trudu gdyby nie miało to przynieść wniosków? Odpowiednie partie próbek trafiły do wybranych “znawców” a każdy kto zakupił butelki na wolnym rynku mógł zarejestrować się na odpowiedniej stronie i ocenić butelkę bourbona z konkretnej beczki. Proces oceny trwał około 4 lata i w wyniku całości ocen wygrała beczka numer 80 która to była zrobiona z drewna z dolnej części pnia, sezonowanego 12 miesięcy, wypalona w stopniu #4 i zalana destylatem żytnim w mocy 125 proof a leżakowała w magazynie betonowym. Po ogłoszeniu wyników destylarnia zapowiedziała powtórzenie produkcji zwycięskiego bourbona zgodnie z recepturą i procesem użytym w numerze 80 ale na efekt tej produkcji trzeba będzie jeszcze poczekać…

Mi jakiś czas temu udało się nabyć butelkę SOP która pochodzi z beczki numer 79 i od “zwycięskiej” różni się jedynie częścią pnia z którego zostało pozyskane drewno do budowy beczki (pochodzi z górnej jego części). Tak więc jest to bardzo, bardzo blisko tzw. “idealnego bourbona” który miał zostać wyłoniony w efekcie tego eksperymentu. Kolorek przyznam szczerze nie jest bardzo, bardzo ciemny jak na 8 lat leżakowania i 4 stopień wypalenia – może to efekt magazynu betonowego a nie drewnianego gdzie panują inne temperatury i penetracja beczki powinna być większa.
Zapach to klasyczne, słodkie toffi, lakierowane drewno, brązowy cukier, limonka, sucha kora drewna i lekko medyczne aromaty.
Smak wita nas karmelem, suchym, zakurzonym drewnem, w sumie to muszę przyznać, że mocno przemawia tu alkohol a jest go zaledwie 45%. Spodziewałem się więcej.
Finish jest delikatny i średnio długi a mamy tu drewno, brązowy cukier, cynamon, sporo słodkich i ostrych za razem aromatów. Dość ciekawie.

Generalnie pijałem sporo lepsze bourbony ale ten do złych na pewno nie należy a możliwość zagłębienia się w historię takiego eksperymentu dodaje fajny dreszczyk emocji do degustacji.