Jakoś tak się ostatnio złożyło, że był Dzień Ojca i nie miałem prezentu. Miałem za to sampla Brory w barku, jak się później okazało bardzo dobrej Brory więc pomysł by go zdegustować był strzałem w dziesiątkę. Butelka z której sampel pochodził to bottling Signatory Vintage Cask Strenght Collection, destylat z 1981 roku trafił na 22 lata do beczki po sherry typu butt o numerze 1561. Generalnie to Brora nie jest destylowana od 1983 roku i ilość beczek jakie zostały znana jest bardzo wąskiej grupie osób.

Czytając opinie bardziej doświadczonych degustatorów, którzy mają nie jedną Brorę za sobą, pojawiają się zgodne opinie, że nie jest to typowy smak Brory. Jako że to moja pierwsza Brora na tem temat do powiedzenia nie mam nic, ale co do tego że jest to nietuzinkowy dram nie mam wątpliwości. Bardzo aromatyczna whisky ze sporą dawką owoców, kawy, sherry – leciutko wytrwana – raczej skłaniałbym się do tego że jest słodka. Morskich klimatów znanych mi z opisów oficjalnych wydań jest niewiele. Pomimo 56,4% mocy nic nie gryzie, wszystko jest elegancko ułożone, przyjemne i owiane lekką nutą dymu torfowego. Przy pierwszym kontakcie w jamie ustnej następuje istna eksplozja smaków. Finish bardzo długi i zmienny, raz jest to słodycz kandyzowanych owoców, by po chwili ustąpić miejsca przyprawom, ciemnej czekoladzie i śliwowicy.

Nos: bardzo owocowo, dżem, siarka, cynamon, mokre drewno

Smak: od razu wjeżdża na pełnej 😉 lekko na wytrawnie, ledwo wyczuwalny dym torfowy… potem jak dobry słodki dżem, bardzo rześki smak – uczucie jak po wypiciu wody gazowanej

Finish: kandyzowane owoce, przyprawy, czekolada… po chwili śliwowica, dżem truskawkowy… trwa i trwa

____________________________________________________________________________________________________________________

Informując wcześniej na Facebook’u – wyjątkowa okazja, każe sięgać po wyjątkowe okazy z barku 🙂 Więc nie ma co dalej chomikować w czeluściach szafki, czas odpalić gwiazdę wieczoru – 22 letnią Brorę od Signatory Vintage.

Jak powszechnie wiadomo, sama nazwa Brora wywołuje ślinotok u większości osób pijących whisky, więc tym bardzie moje oczekiwania były wysokie co do tego trunku. Dodatkowym atutem było dojrzewanie w beczkach po sherry, które są moim ulubionym rodzajem “pojemników na dorastanie” oraz pełna moc beczki 54,6% 🙂

To do rzeczy…

N: Na pierwszy ogień mocno wyczuwalny zapach marcepanu, wanilii i landrynek. Potem pojawił się zapach starej czekolady (taki świąteczny mikołaj, którego dostaliśmy w grudniu zeszłego roku, a otworzyliśmy go tydzień temu) przechodzący trochę w toffi. Dalej udało mi się zidentyfikować wodę morską lub wodę po oliwkach, nie koniecznie najwyższej jakości. Na końcu poczuć można było skórkę z mandarynki, zwęglone namoknięte drewno i trochę popiołu.

S: Tu włosy stają dęba, same słodkości czekoladowe, kawa z cukrem, kandyzowana skórka pomarańczowa

F: Długi – jak skończyłem degustować, to jeszcze przez 30 min nic innego nie czułem, oprócz czekolady, orzechów i brandy.

Podsumowując: Zapach może mnie nie zaskoczył w jakiś intrygujący sposób, ale smak za to jak najbardziej. Mając do wyboru tort z najsłynniejszej paryskiej piekarni przygotowany przez najsłynniejszego cukiernika świata, to pewnie i tak bym był bardziej skory na kolejne 10ml tej Brory. Mocne 7,5/10.

Zdjęcie z Whisky Base https://www.whiskybase.com/whiskies/whisky/1378/brora-1981-sv

 

 

9.0
/ 10

Ogólne wrażenia.

Po degustacji nie umyłem kieliszków, byłem ciekawy jak długo będzie się utrzymywać aromat tej whisky. Po 3 dniach wciąż było czuć, że degustowany z nich trunek to pierwsza liga. Cena ok. 1000€ za 22-letnią whisky od niezależnego bottlera skutecznie odstrasza, niemniej po degustacji pozostały bardzo przyjemne wspomnienia.