Klimat maltów z wyspy Islay można lubić bardziej lub mniej, ale zdecydowanie nie można powiedzieć, że są nudne. Ardbeg 10yo to klasyk. Potężne uderzenie torfu i dymu z majaczącymi gdzieś w tle cytrusami. W zapachu mocno wędzona, w smaku też. Oczywiście nie ma mowy o ekstremalnych klimatach, gdyż jest to whisky jak najbardziej pijalna. Mało tego, w cenie do 2 stówek, jest to jedna z najciekawszych pozycji dostępnych w sklepach, aczkolwiek osoby zaczynające swoją przygodę z whisky mogą się zdziwić. Przed zakupem całej flaszki polecam upolować drama w barze i sprawdzić czy udźwigniecie taką ilość torfu 😉

Nos: dym, torf, wędzonka, spalona guma, smoła

Smak: potężne wędzone uderzenie, ale są też wyczuwalne cytryny, drewienko i wanilia, to jest chyba to uczyniło Ardbega tak lubianą whisky: mocne wędzone klimaty, przeplatające się z lekkimi cytrusowymi nutami, dym nie dominuje – jest tutaj elementem przewodnim

Finish: długi, torfowy, wędzony boczek, bardzo przyjemny

4.0
/ 10

Ogólne wrażenia.

Niestety wersje pojawiające się z roku na rok są coraz słabsze, co nie znaczy że Ardbeg TEN jest słaby. Porządny torfowy single malt. Jeżeli ktoś nie próbował i czeka aż uda mu się spróbować wszystkich whisky ze Speyside zanim zacznie przygodę z Islay to nie ma co czekać - albo podejdzie, albo nie.